środa, 25 listopada 2009

Kiedy Cela się uśmiecha, to tak jakby zaświeciło słońce na jej rysunkach – ogromne, żółte, zwykle na pół strony. Takie, że nawet papier się cieszy.

Cecylia Sobolewska maluje, kiedy tylko ma czas, bo to najlepszy sposób na opowiedzenie o sobie. A jest o czym opowiadać, bo przed 20 laty urodziła się z zespołem Downa. I żyje, niosąc wszystko, co daje dodatkowy 21. chromosom.

(...) – Kto to jest Bóg? – pytam. – Ten, który nas kocha, czuję to w sercu – dotyka piersi. 

(...) Codziennie rano wstaje przed siódmą, żeby zdążyć na minibus, który zabiera ją do szkoły specjalnej przysposabiającej do pracy. W drodze słuchają disco polo, przy którym wszystkim od razu poprawia się humor. (Wieczorami Cela puszcza sobie ulubionego Haendla, Haydna, Grechutę i piosenki Osieckiej). Zajęcia zaczynają się o 8.30 i zwykle trwają do 16.00. Uczy się tam prac domowych, funkcjonowania w środowisku, a także ogrodnictwa. – Cela ma tak dużo pasji, że nie potrzebuje dodatkowej stymulacji, żeby zapełnić sobie czas – podkreśla mama. Każdego popołudnia po 16.00 bierze udział w zajęciach dodatkowych: logopedycznych, ruchowych, z psychologiem, teatralnych, tanecznych, plastycznych. 

(...) – Czy to trudna sytuacja? – zastanawia się głośno pani Anna. – To zwykłe życie, z każdym dzieckiem są problemy, tylko przed nami postawiono więcej wyzwań. Najważniejsza była akceptacja Celi jak zwykłego, kochanego dziecka. – Żeby problem zespołu Downa nie przytłaczał i nie kładł się cieniem na rodzinę – opowiada. 

(...) Powtarza za Ireną Markowską, mamą Jagódki z zespołem Downa: „Te dzieci tak się kocha, że trudno nawet o tym pisać”. (...) 

fragmenty artykułu "Cela budzi się w bajce"
Barbara Gruszka-Zych
Gość Niedzielny

czytaj więcej: http://goscniedzielny.wiara.pl/index.php?grupa=6&cr=0&kolej=0&art=1258995823&dzi=1207812935&katg=

1 komentarz:

  1. Będąc wolontariuszką poznałam Krzysia z zespołem Downa, wystarczył jego jeden uśmiech by zrobiło mi się ciepło na sercu :)

    OdpowiedzUsuń