niedziela, 18 kwietnia 2010

Nigdy się nie poddawać

Beatka urodziła się z postępującym zanikiem mięsni, jej mama nie mogła się nią zajmować i gdyby nie ciocia która zabrała ją na wychowanie, dzieciństwo spędziłaby w sierocińcu. Nie znała ojca, a jedyny brat jest upośledzony. 

Ciocia starała się jak potrafiła, ale przyszedł moment gdy choroba tak daleko postąpiła, ze Beatka z trudem się poruszała i potrzebowała wózka. Wtedy ciocia podjęła nie łatwą decyzje o oddaniu Beatki do domu opieki.

Niedługo razem pojechałyśmy z pielgrzymka do Lourdes i La Salette. Beatka w takim stanie przejechała tysiące kilometrów, jednak w drodze powrotnej w Niemczech została w szpitalu z powodu pęknięcia wrzodu.. Potem były oazy, zloty.

Choroba w szybkim tempie postępowała. Beatka miała dopiero 19 lat gdy z dnia na dzień przestała chodzić, juz nie pomagała rehabilitacja. Bardzo trudno było pogodzić się z myślą , ze juz nigdy nie stanie na nogi. W zakładzie przebywały głownie starsze osoby, Beatka była najmłodsza i zdziwieniem dla innych ze w takim stanie. . Potem poznała sparaliżowanego Jacka który leżał jak nazywają ten stan "roślina" gdyż potrafił ruszać tylko głową. Z trudem przemierzała korytarz i wjeżdżała do windy po to by odwiedzić Jacka. Czytała mu gazety, rozmawiała, pomagała podnieść bezwładnie opadającą z łóżka rękę, potrafiła rozbawić i wysłuchać.

Kiedyś powiedziała mi: jestem wdzięczna Bogu ze mam w miarę sprawne ręce, ze potrafię sama dojechać na wózku, i podziwiam Jacka który zdany jest całkowicie na czyjąś pomoc.

Beatka przeniosła się potem do innego Zakładu Pielęgnacyjnego. Spędziłam u niej kilka nocy, dzięki życzliwości księdza Dyrektora i personelu. Tutaj mieszkają starsi, schorowani ludzie, o których najbliżsi często nie pamiętają.

Beatka cierpi teraz bardziej, ma wrzody, ciągle musi być na diecie, ma poważne kłopoty z nerkami, częste bóle bezwładnych mięsni, kręgosłupa, problemy z oddychaniem, ciśnieniem, traci władze w rękach i bolą ją ciągle opuchnięte nogi.

Często nie może spać z bólu, bo nie potrafi zmienić pozycji ciała.. Zażywa dużo leków. Oprócz jedzenia jest zdana na pomoc drugich we wszystkich podstawowych czynnościach...

Miała już dwie zapaście, dostała ostatnie namaszczenie, wróciła do życia, choć juz nikt nie dawał szans, jest nadal potrzebna.

Beatkę odwiedzają praktykanci, oraz młodzi wolontariusze przeważnie studenci i pracujący, chętnie zabierają ją na spacer, do kina, robią zakupy, przynoszą prezenty, pomogą w czynnościach. Będąc u Beatki, wielu z nich poznałam osobiście, bo nieraz drzwi się nie zamykały... są wrażliwi i czują się potrzebni. Lubią wpadać do Beatki, bo pomimo cierpienia jest uśmiechnięta, dba o fryzurę i wygląd, jest wdzięczna za każdy gest, dzieli się swoimi przeżyciami, przemyśleniami. Dostrzega również problemy innych, potrafi wysłuchać każdego. Jest świadectwem dla tych młodych ludzi, szukających sensu życia.

Beatka miewała tez trudne chwile, chwile zmagania się z pogarszającym się stanem zdrowia, zbyt długiego leżenia, wpływały na jej stan psychiczny. Często przyjmuje komunię świętą, resztkami sił podjeżdża do kaplicy aby powierzyć Bogu swoje cierpienia i nie pozwolić zwieść się złemu. Jest dręczona przez złego ducha, który chciałby doprowadzić ją do rozpaczy.

Jednak nigdy się nie poddaje.

Zawsze gdy jestem u niej, widzę po ludzku bezradne życie, które ciągle się zmaga, walczy o swoje miejsce, o swoją godność i sens istnienia. Nawet upokarzające cierpienie, które nie rzadko jest przedmiotem niezrozumienia, Beatka traktuje jak swoje życiowe powołanie, jak misję.

Wierzy, ze Bóg nie mógł się pomylić, ze dał jej "takie" życie. Wie, że jej cierpienie jest potrzebne komuś innemu.

Nigdy się nie chełpi, zawsze czuje się niegodna przebaczenia swoich grzechów, pragnie trwać w czystej i pięknej miłości.

Ma w sobie to, czego niejeden zdrowy mógłby "pozazdrościć" choć po ludzku wydaje się być "ofiarą" w dobie kultu ciała i samowystarczalności. Beatka zasługuje na odznaczenie, którego zasługi są niezliczone, zna je Bóg.

Dziękuje Ci Beatko za świadectwo życia i Bogu, który w trudnym czasie postawił Ciebie na mojej drodze.

Twoja przyjaciółka.


Benia W

Artykuł ukazał się we WSTAŃ XII 2007

http://adonai.pl/swiadectwa/?id=91

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz