poniedziałek, 11 maja 2009

jak ustosunkować się do przyszłości? do własnych marzeń i planów, do niepewności, do Bożego planu wobec nas? jak te rzeczywistości połączyć i nie wykluczać nawzajem?


"Jestem bowiem świadomy zamiarów, jakie zamyślam co do was - wyrocznia Pana - zamiarów pełnych pokoju, a nie zguby, by zapewnić wam przyszłość, jakiej oczekujecie. Będziecie Mnie wzywać, zanosząc do Mnie swe modlitwy, a Ja was wysłucham. Będziecie Mnie szukać i znajdziecie Mnie, albowiem będziecie Mnie szukać z całego serca. Ja zaś sprawię, że Mnie znajdziecie"

(Jr 29,11-14)

Życie jest jak kolorowy witraż, składa się z ciepłych i zimnych kolorów-smutków i radości, ale to słońce go ożywia i nadaje blasku. Bóg który jest słońcem nadaje życiu sens. Bóg zna nasze powołanie i drogę którą kroczymy, jednak my mamy wolną wolę. Jak to rozumieć? Dla mnie najlepiej wyjaśnia to obraz gór-górskiej drogi. Bóg nie jest ograniczony czasem, więc On widzi naszą drogę w całości, my ją dostrzegamy zaledwie do kolejnego zakrętu, a czasem patrząc jedynie pod nogi dostrzegamy o wiele mniej, może przepaść. Jednak już za zakrętem może znajdować się polana na której będzie można odpocząć.  Bóg może poprowadzić tą właściwą drogą bo widzi więcej, jednak nie oznacza to drogi bez trudności. Bo one zawsze się pojawiają. 


*nie jestem teologiem, mogę się w wielu sprawach mylić, ale tak postrzegam to moją wiarą i miłością, którą budują relacje z innymi ludzmi, rozmyślania i dzielenie się Słowem Bożym, słuchanie rozważań na niedzielnych Eucharystiach, czytanie..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz