wtorek, 17 maja 2011

SZKOŁA MODLITWY

Jałmużna, modlitwa, post.. i co dalej? 
Gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy. Oni lubią w synagogach i na rogach ulic wystawać i modlić się, żeby się ludziom pokazać. Zaprawdę, powiadam wam: otrzymali już swoją nagrodę. Ty zaś, gdy chcesz się modlić... „ (Mt 6, 5-8). Tymi słowami rozpoczęliśmy Post. Pamiętamy. Słyszeliśmy je już tyle razy, więc jak? Co było dalej?
Co powiedział do mnie wtedy Jezus? Wszyscy tłumnie przyszliśmy do kościołów po popiół, ale zapomnieliśmy o Jego słowach. Obłudnicy?
Dlaczego tak bardzo zależy nam na znaku posypania? „Co pomyślą inni?” A nasza jedność z Chrystusem w Komunii Świętej, w modlitwie serca? Co pomyśli o mnie Jezus?

Może więc post jest to dobrym czasem do ponownego spojrzenia na modlitwę. Próbą odnalezienie jej w naszym życiu. Rozpoczęcia od nowa lub wejścia w głąb, zanurzenia i jeszcze bliższego zjednoczenia z Bogiem na modlitwie.

Chcę się z wami podzielić pewną modlitwą,
która powstała już w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Odmawiana wtedy przede wszystkim przez mnichów, dzięki tej tradycji przetrwała i jest żywa do dzisiaj. Swój rozkwit przeżyła na przełomie XII-XIV wieku w Atos, centrum życia monastycznego w Bizancjum. To tam stopniowo utrwaliła się jej forma: „Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną, grzesznikiem”. Jednak

Modlitwa Jezusowa, zwana inaczej modlitwą serca albo nieustanną modlitwą ma swe źródło w Piśmie Świętym. Niewidomy żebrak u bram Jerycha głośno wołał do Jezusa tymi słowami: „Jezusie Synu Dawida, ulituj się nade mną” (Mk 10, 47). Bartymeusz nie jest jedyną osobą która zwraca się w ten sposób do Jezusa. Wołam więc i ja. Idąca po omacku przez życie. Ta modlitwa jest moim błaganiem Miłosiernego Boga o sto pierwszą szansę.

Choć Modlitwa Jezusowa, może się nam wydać taka zwyczajna, za łatwa. To właśnie jej prostota jest jej bogactwem. Zawiera ona w sobie esencję życia chrześcijańskiego. Jej pierwszą częścią jest wyznaniem wiary. Jednocześnie wyrażające nadzieję i zaufanie.
Druga część jest wołaniem o pomoc, wyznaniem całkowitej bezradności: Ja nie mogę nic, Ty Panie możesz wszystko!
Paweł przypomina nam słowa Jezusa:”Nieustannie się módlcie” (1 Tes 5,17). Tam modlitwa jest właśnie nieustannym wołaniem do Boga, jednoczeniem się z Nim.
Powtarzanie słów modlitwy mimo wszystko wymaga skupienia i uwagi, by nie stało się bezmyślnym słowotokiem. Jednak nie bójmy się! Z czasem modlitwa zacznie wypływać z serca. Myślę że jest to dobra modlitwa na nasze czasy. Możemy modlić się wszędzie; na spacerze, w korku samochodowym, w kolejce do kasy, sprzątając itd. Tak by przeniknęła do życia codziennego. Ofiarowując tę codzienność, powszedniość Bogu. By życie i modlitwa stały się jednym a nie dwiema odrębnymi sprawami. Może właśnie to jest życie Ewangelią.

artykuł z kwietniowy numer gazetki NA WIEŻY
Anna Marjak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz